wtorek, 4 września 2012

Life goes on.

Witam po bardzo długiej przerwie.
Tyle się działo ostatnio, że nie wiem od czego zacząć... Pracuję obecnie w Rzeszowie w Hoshi Sushi. Studia zaczną się już w październiku... co ja w ogóle robię na tym kierunku? Po co ja tam poszłam? Nie mam zielonego pojęcia. W niedzielę znowu miałyśmy zawody strażackie. Tym razem powiatowe. Uwielbiam to! Szkoda tylko, że pewne "problemy techniczne" i nie powiadomienie nas o tym zaważyły na naszym zwycięstwie... No cóż. Za rok nie odpuścimy! Już mi brakuje tych treningów. Później mieliśmy małą imprezkę :) było całkiem sympatycznie.
Dzisiaj zmuszona byłam wstać o 5 nad ranem. Jak ja dotrwam do 22 w pracy? Teraz trzeba jechać do urzędu, później oglądać mieszkanie i spadać do Hoshi... już mnie nudzi takie życie :( potrzebuję zmian i to ogromnych. Nic się nie dzieje po mojej myśli. Ignoruję wszystko i wszystkich. Źle się z tym czuję. Aghrrrr!
W sobotę znowu kolejne wesele... przynajmniej pobawimy się troszkę.

I życie toczy się dalej...

Jest ekipaaaa! :D

Rota pierwsza jak zawsze ogromny zaciesz ;D

Nie wiem czemu śmieszy mnie to zdjęcie :)

środa, 25 stycznia 2012

誕生日

Nie będę się zbyt wiele rozpisywać. Dzisiaj mamy 25.01., czyli urodziny pewnej cudownej osóbki.
A więc:


誕生日おめでとう, 翔ちゃん !! 




środa, 18 stycznia 2012

Studniówka.

Witam, witam.
Wiecie co? Mój świat obrócił się chyba o 180 stopni. Nie spodziewałam się takiego czegoś. Jest dobrze. Myślę, że nie podjęłam złej decyzji. Nie chcę niczego żałować, dlatego robię to, czego pragnę w danej chwili. Później może się to trochę zmieniać, już to czuję, ale na razie nie narzekam. Tylko zaczyna mi brakować baaardzo jednej rzeczy, albo raczej miejsca... tak bym chciała tam wrócić, ale na razie to nie jest możliwe. Niby mogłabym wyjechać. Ale nie chcę, żeby to wyglądało tak jak ostatnio. Życie z dnia na dzień, zero planów, martwienie się o każdą chwilę (oprócz tych, które kompletnie olewałyśmy) ... Tym razem chciałabym, żeby to wszystko było lepiej zorganizowane. Nie chcę się pchać tam bez sensu, skoro wiem, że nic się nie zmieni, dalej będzie to samo. Dlatego poczekam, mam cierpliwość... Jeszcze. Wszystko w swoim czasie, Japonia mi nie ucieknie, na pewno! Chcę tam wrócić przygotowana na wszystko, żeby nie było jakichś nieprzyjemnych sytuacji. Da się to załatwić, na pewno. Żałuję tylko jednego ... ostatnio na chwilę o tym zapomniałam przez to wszystko co się dzieje. Ale teraz mam wrażenie, że wraca to do mnie ze zdwojoną siłą. Fuck.

Hm, co się działo ostatnio? Aa, no tak - studniówka 14.01.2012r. Nie spodziewałam się, że zostanę na nią zaproszona ;) a jednak. 3cia studniówka w moim życiu i chyba już ostatnia. Mimo, że nie znałam tam nikogo, jakoś zabawa się rozkręciła i było całkiem sympatycznie. Teraz tylko czekam na zdjęcia i film, myślę, że będzie śmiesznie.



Ryjek z głupią miną przed studniówką.

A to tak mi się przypomniało. Nasz zespół cudowny! <3

To chyba tyle, po co się więcej rozpisywać. Baju baj.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

New Year.

Witam wszystkich w Nowym 2012 Roku! :)
Dawno tu nie zaglądałam. Brak chęci. A jest o czym pisać. Tyle się działo przez ostatni miesiąc... W tym miejscu chciałabym podziękować kilku cudownym dziewczynom z 3b ;* bo to praktycznie dzięki wam jest jak jest. Nigdy się nie spodziewałam, że taki kontakt załapiemy. Przynajmniej częściej się teraz widzimy. Ale zawsze jest o czym rozmawiać. Szczególnie w ostatni piątek. Impreza u mnie w samochodzie. Z tyłu dziewczynki piją a z przodu kierowcy tylko patrzą z zazdrością ;P dziękuję Wam za ten wieczór i za wiele innych ;*
Co do Sylwestra to spędzony w świetnym towarzystwie. Zorganizowałam imprezę u nas w domu, A. udostępniła swój pokój, wszyscy się zebrali i było sympatycznie. Cieszę się, że byliście. Bez Was ten Sylwester byłby okropnie nudny. 11 osób, całkiem fajnie. Wszyscy się zmieściliśmy spokojnie, jeszcze nawet potańczyliśmy! I nie ma to jak brak odliczania przed północą i prawie spóźnienie się na fajerwerki. Super byliśmy zorganizowani :P no i nie ma to jak spacer przez całą Alfredówkę w sukience i kapciuszkach :-) strasznie szybko zleciał ten Sylwester. Nawet nie wiem kiedy, a tu już północ, nagle 3.00, 5.00, 6.00 ... W dobrym towarzystwie czas płynie szybciej.
"Nie dokazuj S.. nie dokazuj!" ;D

Sylwestrowy Ryjek nie chciał ukazać ryjka :)


Na koniec życzę Wam wszystkiego jak najlepszego w Nowym Roku ;) żebyście mieli odwagę spełniać swoje marzenia, nie marnowali żadnej chwili w życiu, cieszyli się z każdego dnia. Niech smutki odejdą na bok, a decyzje niech same podejmują się za siebie! Dużo radości :)
Dla mnie poprzedni rok był bardzo udany. Mimo wielu niepowodzeń i źle podjętych decyzji, nie żałuję żadnego dnia. Każdy był wyjątkowy, nawet jeśli działo się bardzo źle. Dzięki temu nauczyłam się wielu rzeczy. Nowy rok, nowe postanowienia. Trzeba zaczynać wszystko od nowa z czystą kartą, nie oglądać się za siebie i sprawić, by ten rok przyniósł mi tak wiele niespodzianek jak poprzedni. 

poniedziałek, 28 listopada 2011


Czuję się jakoś dziwnie 'pusta' od środka. Czegoś brakuje i to bardzo.
Ostatnio wszystko wygląda tak zwyczajnie, że aż mnie to męczy. Nie ma szans na zmiany. Pech prześladuje mnie chyba już od urodzenia. Ciągle coś jest nie tak jak powinno być.

Sobotnie ostatki spędzone całkiem sympatycznie. Mimo, że po raz kolejny musiałam robić za kierowcę. W sumie nie przeszkadza mi to, nie muszę pić dużo, żeby dobrze się bawić. Wystarczy odpowiednie towarzystwo. Już dawno nie bawiłam nigdzie z Sąsiadką, także było całkiem sympatycznie. Imprezę mogę uznać za udaną ;) wytańczyłam się za wszystkie czasy chyba. I pośmiałam z biednej Sąsiadki. Ona to ma pecha do takich 'lowelasów' haha :D więcej takich wieczorów poproszę. Tylko jeszcze kilka osób bym dodała, a byłoby wręcz idealnie.

Ostatnio w końcu wgrałam zdjęcia z mojego NTT Docomo, jeszcze z Japonii. Odnalazło się kilka 'perełek'. Co prawda nie wszystkie, bo za dużo z tym zabawy, ale kiedyś to skończę. Może nawet jutro.

No nic, już po 2. Trzeba powoli iść spać. Tak więc do usłyszenia! Na koniec nasz 'auflac', haha (jak go zobaczycie to brawa dla was!)

Auflaczek mały ^^

Ryjek w ostatni dzień.

Sho <3 


środa, 23 listopada 2011

Hmm, od czego by tu zacząć?
Dobija mnie już ta szara codzienność. Co zrobić, żeby to zmienić?! Wszystko jest przeciwko mnie -_- ciężko jest. Szkoda, że wiele osób tego nie rozumie. Powoli przestaję radzić sobie ze wszystkim. Naprawdę chciałabym już wrócić do Japonii. Ale jeszcze... za wcześnie. Poważnie zastanawiam się nad studiowaniem w tym kraju. Tylko przeraża mnie ilość i poziom egzaminów, do jakich musiałabym wcześniej podejść. Do tego musiałabym tam spędzić całe 5 lat bez możliwości powrotu chociaż na tydzień do PL. W sumie to akurat nie za specjalnie by mi przeszkadzało ;) Móc studiować architekturę w Japonii... coś wspaniałego! Nic, tylko próbować. Tym razem nikt mi w tym nie przeszkodzi. 

Poza tym nie ma co więcej pisać. Jeśli miałabym opisywać moje dni, to każdy wyglądałby tak samo - spałam do 12, wstałam, zjadłam śniadanie, prawie cały dzień siedziałam przy kompie, oglądałam dramy, raz czy 2 razy na tydzień wybrałam się na zakupy. Cudowne życie, nieprawdaż? Aghrrr... niech ktoś to zmieni! 

Tak w ogóle przypomniał mi się pewien wypad na piwko i ramen. Zdjęcie zamieszczam poniżej :) takie jeszcze małe wspomnienia z Japonii...

Mniamciu piwko i ramen :) aaa i gyoza!

sobota, 19 listopada 2011

Dlaczego to zawsze JA muszę być na zawołanie każdego? Ale gdy właśnie ja chcę czegoś, nawet głupiego towarzystwa, to nikt nie ma czasu... całe dnie, czy nawet tygodnie, mijają na ciągłym obijaniu się w domu i nudzie. Wszyscy są tak strasznie zajęci, że nawet na 5 min nie znajdą czasu. I jeszcze nie mam prawa mieć o to pretensji. Każdy żyje własnym życiem... staram się być dla was zawsze miła, bo tego ode mnie oczekujecie. Szkoda, że nikt nie zauważa, jak bardzo mnie to przytłacza i dobija.

Dopadła mnie ochota na narzekanie.

Właśnie w takich chwilach, gdy już nawet nie wiem jaki mamy dzień tygodnia, gdy naprawdę dopadła mnie codzienna monotonia, chciałabym znowu być w Japonii... Wszystko się komplikuje. Ktoś kieruje moim życiem, czy jak? Ciągle mam pod górkę, jakby ktoś to sobie sprytnie zaplanował i jeszcze miał z tego niezły ubaw. O co w ogóle chodzi? Nie ogarniam. Chyba poważnie dobija mnie ta codzienność, którą strasznie ciężko zmienić przez otaczające mnie realia. F u c k .


Pierwsze zdjęcie zrobione w Japonii. Tsudanuma.

wtorek, 1 listopada 2011

Już prawie miesiąc minął, odkąd wróciłyśmy z Japonii. Myślałam, że to tam czas goni jak wściekły. Teraz twierdzę, że to tutaj dni przeciekają mi przez palce z niesamowitą prędkością. Nic nie robię, codziennie ta sama monotonia, nic nowego. Co z tego, że widziałam już się z większością znajomych... Czuję się tu źle. Do tego muszę znaleźć jakąś pracę, bo na darmo w domu nie chcę siedzieć, a mam rok przerwy od nauki. No właśnie, tu po raz kolejny rodzi się pytanie w mojej głowie - iść na studia, czy od razu wyjechać stąd na stałe i nie przejmować się tym? Chciałabym studiować. Ech, dlaczego to musi być takie trudne? Podejmowanie tych wszystkich decyzji, zastanawianie się czy robię dobrze, czy źle... To mnie już przytłacza i to od dawna :|

Czego ja chcę? Sama nie potrafię tego określić. Zawsze mam z tym ogrrrromny problem. Jestem chyba zbyt miła dla ludzi, każdy mi to mówi. Nie potrafię skrzywdzić innych i ich po prostu olewać... wolę sama trochę pocierpieć a inni niech będą szczęśliwi. Fuck. Nie ogarniam sama siebie.

PS: Sylwia, martwię się o Ciebie! Mam nadzieję, że nie jest tak, jak pisałaś... bo inaczej uduszę tego kretyna! Niech nawet mi się nie pokazuje na oczy!


czwartek, 20 października 2011

Witam po długiej przerwie.
W Japonii nie miałam za bardzo jak później pisać. Niestety aktualnie chyba od 2tyg jestem w Polsce... Ale zleciały te 3 miesiące. Cudowne dni... szczególnie pod koniec :) Ale ja tam wrócę. Już w lutym, albo na początku marca. Jestem tego pewna. Nie wyobrażam sobie teraz  życia bez Japonii. Wystarczy raz tam być, by już nie chcieć wracać do tej nudnej Polski. Fajnie, spotkałam się z większością znajomych, ale już zaczęłam odczuwać tę monotonię. Codziennie to samo, nic się nie dzieje. Brakuje mi strasznie Japonii i tamtych cudownych ludzi... Przede wszystkim mojego Modela <3, Dupci, Wujcia, Kolegi, Kasa-mena, Bezimiennego, Hiro, Demona, Zeberki... i innych. Jak tu ich nie uwielbiać? Skoro ledwo się przyszło to oni potrafili tak rozśmieszyć, że człowiek od razu miał cudowny humor. Mam nadzieję, że jak wrócimy tam w lutym dalej będziecie na nas czekać w Ueno :) A już nie wspomnę o tym, jak brakuje mi Tsudanumy... Nawet tego Debila, haha. I domowego Sho, mojego męża haha.
Próbuję znaleźć jakieś pozytywy siedzenia w Polsce, ale coś ciężko mi to przychodzi. Nie wiem, czy chcę tu studiować... Z jednej strony tak. Bo to architektura, którą tak chciałam. Ale teraz, jak zasmakowałam japońskiego życia... nie potrafię od niego uciec. Co robić?

Na koniec kilka zdjęć z Japonii. Będę was jeszcze nimi męczyć ;P












niedziela, 31 lipca 2011

Bry :)
Nareszcie można tu trochę napisać. Chociaż sama nie wiem co. Nie potrafię ubrać w słowa tego wszystkiego, co się teraz dzieje, mojego szczęścia. Dalej nie wierzę, że tutaj jestem, w Japonii. Czasem mam wrażenie, że to tylko sen. Ale nie chcę się z niego budzić, jeszcze nie teraz.
Ogólnie dużo się tutaj dzieje. Wszystko jest całkiem inne niż w PL. Oczywiście mam na myśli, że lepsze. Czuję się tu bardzo dobrze :) ludzie dookoła są tak mili, sympatyczni... Powoli przestawiłam się na lewą stronę ulicy hehe. Dlatego obawiam się, że jak wrócę, to będę mieć problem z jazdą samochodem, haha. Ale tęskni mi się za tym. I za grą na gitarze. Ale trudno, mogę to poświęcić, bo jestem tutaj... Bo to było moje marzenie ;) mimo, że obecnie jest trochę ciężko z pewną sprawą, dam radę. Nie poddam się! A przynajmniej chcę w to wierzyć...
Dodam chyba kilka zdjęć, bo mam ich sporo. Enjoy ;)