poniedziałek, 28 listopada 2011


Czuję się jakoś dziwnie 'pusta' od środka. Czegoś brakuje i to bardzo.
Ostatnio wszystko wygląda tak zwyczajnie, że aż mnie to męczy. Nie ma szans na zmiany. Pech prześladuje mnie chyba już od urodzenia. Ciągle coś jest nie tak jak powinno być.

Sobotnie ostatki spędzone całkiem sympatycznie. Mimo, że po raz kolejny musiałam robić za kierowcę. W sumie nie przeszkadza mi to, nie muszę pić dużo, żeby dobrze się bawić. Wystarczy odpowiednie towarzystwo. Już dawno nie bawiłam nigdzie z Sąsiadką, także było całkiem sympatycznie. Imprezę mogę uznać za udaną ;) wytańczyłam się za wszystkie czasy chyba. I pośmiałam z biednej Sąsiadki. Ona to ma pecha do takich 'lowelasów' haha :D więcej takich wieczorów poproszę. Tylko jeszcze kilka osób bym dodała, a byłoby wręcz idealnie.

Ostatnio w końcu wgrałam zdjęcia z mojego NTT Docomo, jeszcze z Japonii. Odnalazło się kilka 'perełek'. Co prawda nie wszystkie, bo za dużo z tym zabawy, ale kiedyś to skończę. Może nawet jutro.

No nic, już po 2. Trzeba powoli iść spać. Tak więc do usłyszenia! Na koniec nasz 'auflac', haha (jak go zobaczycie to brawa dla was!)

Auflaczek mały ^^

Ryjek w ostatni dzień.

Sho <3 


środa, 23 listopada 2011

Hmm, od czego by tu zacząć?
Dobija mnie już ta szara codzienność. Co zrobić, żeby to zmienić?! Wszystko jest przeciwko mnie -_- ciężko jest. Szkoda, że wiele osób tego nie rozumie. Powoli przestaję radzić sobie ze wszystkim. Naprawdę chciałabym już wrócić do Japonii. Ale jeszcze... za wcześnie. Poważnie zastanawiam się nad studiowaniem w tym kraju. Tylko przeraża mnie ilość i poziom egzaminów, do jakich musiałabym wcześniej podejść. Do tego musiałabym tam spędzić całe 5 lat bez możliwości powrotu chociaż na tydzień do PL. W sumie to akurat nie za specjalnie by mi przeszkadzało ;) Móc studiować architekturę w Japonii... coś wspaniałego! Nic, tylko próbować. Tym razem nikt mi w tym nie przeszkodzi. 

Poza tym nie ma co więcej pisać. Jeśli miałabym opisywać moje dni, to każdy wyglądałby tak samo - spałam do 12, wstałam, zjadłam śniadanie, prawie cały dzień siedziałam przy kompie, oglądałam dramy, raz czy 2 razy na tydzień wybrałam się na zakupy. Cudowne życie, nieprawdaż? Aghrrr... niech ktoś to zmieni! 

Tak w ogóle przypomniał mi się pewien wypad na piwko i ramen. Zdjęcie zamieszczam poniżej :) takie jeszcze małe wspomnienia z Japonii...

Mniamciu piwko i ramen :) aaa i gyoza!

sobota, 19 listopada 2011

Dlaczego to zawsze JA muszę być na zawołanie każdego? Ale gdy właśnie ja chcę czegoś, nawet głupiego towarzystwa, to nikt nie ma czasu... całe dnie, czy nawet tygodnie, mijają na ciągłym obijaniu się w domu i nudzie. Wszyscy są tak strasznie zajęci, że nawet na 5 min nie znajdą czasu. I jeszcze nie mam prawa mieć o to pretensji. Każdy żyje własnym życiem... staram się być dla was zawsze miła, bo tego ode mnie oczekujecie. Szkoda, że nikt nie zauważa, jak bardzo mnie to przytłacza i dobija.

Dopadła mnie ochota na narzekanie.

Właśnie w takich chwilach, gdy już nawet nie wiem jaki mamy dzień tygodnia, gdy naprawdę dopadła mnie codzienna monotonia, chciałabym znowu być w Japonii... Wszystko się komplikuje. Ktoś kieruje moim życiem, czy jak? Ciągle mam pod górkę, jakby ktoś to sobie sprytnie zaplanował i jeszcze miał z tego niezły ubaw. O co w ogóle chodzi? Nie ogarniam. Chyba poważnie dobija mnie ta codzienność, którą strasznie ciężko zmienić przez otaczające mnie realia. F u c k .


Pierwsze zdjęcie zrobione w Japonii. Tsudanuma.

wtorek, 1 listopada 2011

Już prawie miesiąc minął, odkąd wróciłyśmy z Japonii. Myślałam, że to tam czas goni jak wściekły. Teraz twierdzę, że to tutaj dni przeciekają mi przez palce z niesamowitą prędkością. Nic nie robię, codziennie ta sama monotonia, nic nowego. Co z tego, że widziałam już się z większością znajomych... Czuję się tu źle. Do tego muszę znaleźć jakąś pracę, bo na darmo w domu nie chcę siedzieć, a mam rok przerwy od nauki. No właśnie, tu po raz kolejny rodzi się pytanie w mojej głowie - iść na studia, czy od razu wyjechać stąd na stałe i nie przejmować się tym? Chciałabym studiować. Ech, dlaczego to musi być takie trudne? Podejmowanie tych wszystkich decyzji, zastanawianie się czy robię dobrze, czy źle... To mnie już przytłacza i to od dawna :|

Czego ja chcę? Sama nie potrafię tego określić. Zawsze mam z tym ogrrrromny problem. Jestem chyba zbyt miła dla ludzi, każdy mi to mówi. Nie potrafię skrzywdzić innych i ich po prostu olewać... wolę sama trochę pocierpieć a inni niech będą szczęśliwi. Fuck. Nie ogarniam sama siebie.

PS: Sylwia, martwię się o Ciebie! Mam nadzieję, że nie jest tak, jak pisałaś... bo inaczej uduszę tego kretyna! Niech nawet mi się nie pokazuje na oczy!