poniedziałek, 28 listopada 2011


Czuję się jakoś dziwnie 'pusta' od środka. Czegoś brakuje i to bardzo.
Ostatnio wszystko wygląda tak zwyczajnie, że aż mnie to męczy. Nie ma szans na zmiany. Pech prześladuje mnie chyba już od urodzenia. Ciągle coś jest nie tak jak powinno być.

Sobotnie ostatki spędzone całkiem sympatycznie. Mimo, że po raz kolejny musiałam robić za kierowcę. W sumie nie przeszkadza mi to, nie muszę pić dużo, żeby dobrze się bawić. Wystarczy odpowiednie towarzystwo. Już dawno nie bawiłam nigdzie z Sąsiadką, także było całkiem sympatycznie. Imprezę mogę uznać za udaną ;) wytańczyłam się za wszystkie czasy chyba. I pośmiałam z biednej Sąsiadki. Ona to ma pecha do takich 'lowelasów' haha :D więcej takich wieczorów poproszę. Tylko jeszcze kilka osób bym dodała, a byłoby wręcz idealnie.

Ostatnio w końcu wgrałam zdjęcia z mojego NTT Docomo, jeszcze z Japonii. Odnalazło się kilka 'perełek'. Co prawda nie wszystkie, bo za dużo z tym zabawy, ale kiedyś to skończę. Może nawet jutro.

No nic, już po 2. Trzeba powoli iść spać. Tak więc do usłyszenia! Na koniec nasz 'auflac', haha (jak go zobaczycie to brawa dla was!)

Auflaczek mały ^^

Ryjek w ostatni dzień.

Sho <3 


środa, 23 listopada 2011

Hmm, od czego by tu zacząć?
Dobija mnie już ta szara codzienność. Co zrobić, żeby to zmienić?! Wszystko jest przeciwko mnie -_- ciężko jest. Szkoda, że wiele osób tego nie rozumie. Powoli przestaję radzić sobie ze wszystkim. Naprawdę chciałabym już wrócić do Japonii. Ale jeszcze... za wcześnie. Poważnie zastanawiam się nad studiowaniem w tym kraju. Tylko przeraża mnie ilość i poziom egzaminów, do jakich musiałabym wcześniej podejść. Do tego musiałabym tam spędzić całe 5 lat bez możliwości powrotu chociaż na tydzień do PL. W sumie to akurat nie za specjalnie by mi przeszkadzało ;) Móc studiować architekturę w Japonii... coś wspaniałego! Nic, tylko próbować. Tym razem nikt mi w tym nie przeszkodzi. 

Poza tym nie ma co więcej pisać. Jeśli miałabym opisywać moje dni, to każdy wyglądałby tak samo - spałam do 12, wstałam, zjadłam śniadanie, prawie cały dzień siedziałam przy kompie, oglądałam dramy, raz czy 2 razy na tydzień wybrałam się na zakupy. Cudowne życie, nieprawdaż? Aghrrr... niech ktoś to zmieni! 

Tak w ogóle przypomniał mi się pewien wypad na piwko i ramen. Zdjęcie zamieszczam poniżej :) takie jeszcze małe wspomnienia z Japonii...

Mniamciu piwko i ramen :) aaa i gyoza!

sobota, 19 listopada 2011

Dlaczego to zawsze JA muszę być na zawołanie każdego? Ale gdy właśnie ja chcę czegoś, nawet głupiego towarzystwa, to nikt nie ma czasu... całe dnie, czy nawet tygodnie, mijają na ciągłym obijaniu się w domu i nudzie. Wszyscy są tak strasznie zajęci, że nawet na 5 min nie znajdą czasu. I jeszcze nie mam prawa mieć o to pretensji. Każdy żyje własnym życiem... staram się być dla was zawsze miła, bo tego ode mnie oczekujecie. Szkoda, że nikt nie zauważa, jak bardzo mnie to przytłacza i dobija.

Dopadła mnie ochota na narzekanie.

Właśnie w takich chwilach, gdy już nawet nie wiem jaki mamy dzień tygodnia, gdy naprawdę dopadła mnie codzienna monotonia, chciałabym znowu być w Japonii... Wszystko się komplikuje. Ktoś kieruje moim życiem, czy jak? Ciągle mam pod górkę, jakby ktoś to sobie sprytnie zaplanował i jeszcze miał z tego niezły ubaw. O co w ogóle chodzi? Nie ogarniam. Chyba poważnie dobija mnie ta codzienność, którą strasznie ciężko zmienić przez otaczające mnie realia. F u c k .


Pierwsze zdjęcie zrobione w Japonii. Tsudanuma.

wtorek, 1 listopada 2011

Już prawie miesiąc minął, odkąd wróciłyśmy z Japonii. Myślałam, że to tam czas goni jak wściekły. Teraz twierdzę, że to tutaj dni przeciekają mi przez palce z niesamowitą prędkością. Nic nie robię, codziennie ta sama monotonia, nic nowego. Co z tego, że widziałam już się z większością znajomych... Czuję się tu źle. Do tego muszę znaleźć jakąś pracę, bo na darmo w domu nie chcę siedzieć, a mam rok przerwy od nauki. No właśnie, tu po raz kolejny rodzi się pytanie w mojej głowie - iść na studia, czy od razu wyjechać stąd na stałe i nie przejmować się tym? Chciałabym studiować. Ech, dlaczego to musi być takie trudne? Podejmowanie tych wszystkich decyzji, zastanawianie się czy robię dobrze, czy źle... To mnie już przytłacza i to od dawna :|

Czego ja chcę? Sama nie potrafię tego określić. Zawsze mam z tym ogrrrromny problem. Jestem chyba zbyt miła dla ludzi, każdy mi to mówi. Nie potrafię skrzywdzić innych i ich po prostu olewać... wolę sama trochę pocierpieć a inni niech będą szczęśliwi. Fuck. Nie ogarniam sama siebie.

PS: Sylwia, martwię się o Ciebie! Mam nadzieję, że nie jest tak, jak pisałaś... bo inaczej uduszę tego kretyna! Niech nawet mi się nie pokazuje na oczy!


czwartek, 20 października 2011

Witam po długiej przerwie.
W Japonii nie miałam za bardzo jak później pisać. Niestety aktualnie chyba od 2tyg jestem w Polsce... Ale zleciały te 3 miesiące. Cudowne dni... szczególnie pod koniec :) Ale ja tam wrócę. Już w lutym, albo na początku marca. Jestem tego pewna. Nie wyobrażam sobie teraz  życia bez Japonii. Wystarczy raz tam być, by już nie chcieć wracać do tej nudnej Polski. Fajnie, spotkałam się z większością znajomych, ale już zaczęłam odczuwać tę monotonię. Codziennie to samo, nic się nie dzieje. Brakuje mi strasznie Japonii i tamtych cudownych ludzi... Przede wszystkim mojego Modela <3, Dupci, Wujcia, Kolegi, Kasa-mena, Bezimiennego, Hiro, Demona, Zeberki... i innych. Jak tu ich nie uwielbiać? Skoro ledwo się przyszło to oni potrafili tak rozśmieszyć, że człowiek od razu miał cudowny humor. Mam nadzieję, że jak wrócimy tam w lutym dalej będziecie na nas czekać w Ueno :) A już nie wspomnę o tym, jak brakuje mi Tsudanumy... Nawet tego Debila, haha. I domowego Sho, mojego męża haha.
Próbuję znaleźć jakieś pozytywy siedzenia w Polsce, ale coś ciężko mi to przychodzi. Nie wiem, czy chcę tu studiować... Z jednej strony tak. Bo to architektura, którą tak chciałam. Ale teraz, jak zasmakowałam japońskiego życia... nie potrafię od niego uciec. Co robić?

Na koniec kilka zdjęć z Japonii. Będę was jeszcze nimi męczyć ;P












niedziela, 31 lipca 2011

Bry :)
Nareszcie można tu trochę napisać. Chociaż sama nie wiem co. Nie potrafię ubrać w słowa tego wszystkiego, co się teraz dzieje, mojego szczęścia. Dalej nie wierzę, że tutaj jestem, w Japonii. Czasem mam wrażenie, że to tylko sen. Ale nie chcę się z niego budzić, jeszcze nie teraz.
Ogólnie dużo się tutaj dzieje. Wszystko jest całkiem inne niż w PL. Oczywiście mam na myśli, że lepsze. Czuję się tu bardzo dobrze :) ludzie dookoła są tak mili, sympatyczni... Powoli przestawiłam się na lewą stronę ulicy hehe. Dlatego obawiam się, że jak wrócę, to będę mieć problem z jazdą samochodem, haha. Ale tęskni mi się za tym. I za grą na gitarze. Ale trudno, mogę to poświęcić, bo jestem tutaj... Bo to było moje marzenie ;) mimo, że obecnie jest trochę ciężko z pewną sprawą, dam radę. Nie poddam się! A przynajmniej chcę w to wierzyć...
Dodam chyba kilka zdjęć, bo mam ich sporo. Enjoy ;)








poniedziałek, 11 lipca 2011

日本 :)

こんばんは :)
U mnie juz prawie 23, w PL jeszcze dosc wczesnie :) no to siedzimy juz sobie w tej Japonii. Szkoda, ze nie Ueno, ale czesto tam bywamy. Chetnie dodalabym jakies zdjecie, ale niestety nie mam jak. Nie korzystamy z naszego kompa i lipa troche. Ale moze jakos sie uda cos dodac kiedys. Tutaj oczywiscie jest cudownie... kazdego dnia dzieje sie cos nowego, poznaje sie ciekawe miejsca. Jedzenie jest genialne! Mmm, pysznosci :) no i nie ma to jak od razu w pierwszy dzien jezdzic japonskimi pociagami, w ogole polapac sie z nimi! Jestesmy genialne, ze wsiadlysmy w dobry i wysiadlysmy tam gdzie trzeba. Pelno tutaj uliczek i wszystkie sa tak podobne hehe. Ale dajemy rade. Ale dalej nie moge uwierzyc w to, ze tu jestem. W koncu znalazlam miejsce dla siebie :)
Co by tu jeszcze napisac? Jakos nic mi do glowy nie przychodzi. Telefon mi nie dziala, za miesiac moze kupi sie tutaj jakis. Jejku, tyle mialam napisac a teraz juz nic mi do glowy nie przychodzi... Kiedys sie jeszcze odezwe, jak tylko bede miec kompa i troche czasu :)

Aaa i bym zapomniala - nie ma to jak mieszkac z SHO pod jednym dachem ;DD

日本が大好きデス! 
またこんど、ね :)
じゃねええ。 

czwartek, 23 czerwca 2011

日本

Chyba nic nie opisze teraz mojego szczęścia. Jeszcze nie potrafię w to uwierzyć. A pamiętam, jak rok temu próbowałam się dostać na wymianę... Pech chciał, że nawet nie było mi dane napisać testu. A teraz? Teraz jestem w posiadaniu biletu do mojej kochanej JAPONII. Oczywiście do Tokyo. Tyle lat chcieć się tam dostać i w końcu mieć taką możliwość... Szczęście nie do opisania :) to już 6go lipca. 2 tygodnie niecałe zostały. Jak ten czas szybko leci. Teraz żyję tylko wyjazdem. A raczej chciałabym, bo niestety niektóre sprawy nie dają mi spokoju... Z jednej strony moje serce raduje się na samą myśl o wyjeździe, ale z drugiej strony coś je rozrywa od środka. Coś w środku mnie krzyczy, nie potrafię określić jakie to słowa, nie wiem, co mogą znaczyć. Dlatego chcę, żeby ten krzyk zastąpiła radość, jaka mnie teraz otacza. Gdy nikt nie wierzył, że nam się uda, my po prostu wzięłyśmy sprawy w swoje ręce i się nie poddałyśmy. Bo teraz możemy szczęśliwie lecieć tam, gdzie czuję, że jest moje miejsce. Na początku będzie ciężko, wiem. Ale czy się poddam? Oo nie! Nie ma mowy. Będę tam lecieć z pozytywnym nastawieniem. W końcu to było i jest moje marzenie.



終わらない夢を君に見せるよ.

piątek, 17 czerwca 2011

マジカルバナナ

Dlaczego za każdym razem, jak chcę tu coś napisać, nic sensownego mi do głowy nie przychodzi? Tyle by się chciało napisać, ale nie wiadomo od czego tak naprawdę zacząć. Ostatnie dni, hmm ... dość dziwne. Robię tyle rzeczy wbrew sobie. Kiedy to się skończy? Nie chcę, ale nie potrafię powiedzieć NIE. Dlatego tym bardziej cieszy mnie świadomość, że już za niedługo nie będę się musiała tym martwić. Teoretycznie. Ale jak to będzie, to się okaże.
I znowu mam problem ze studiami. Szkoda, że tak późno się zorientowałam, że już nie mogę się na mój cudowny kierunek zarejestrować... Inny też odpada, bo w 2tyg. nie narysuję/namaluję 30 prac na tak dużym formacie. Przez to będę mieć rok przerwy. Chyba, że... no właśnie. Ale czy opłaca mi się iść na inny kierunek tylko na rok, żeby się nie nudzić? Już sama nie wiem. Ale chciałabym wiedzieć, czy się chociaż dostanę. Jest dużo plusów pójścia teraz na te studia, ale z drugiej strony jest też i dużo minusów. Ech, nienawidzę podejmować takich decyzji. Niech ktoś to zrobi za mnie, proszę.



マジカルバナナ... 
 

wtorek, 7 czerwca 2011

Wow, aż miesiąc mnie tu nie było. Jak szybko ten czas leci... już dawno po maturze, wakacje oficjalnie od 23 maja, także teraz tylko odpoczywać i cieszyć się wolnymi dniami. Co do tej nieszczęsnej matury, to jestem tylko z angielskiego zadowolona. Reszta... no, wszystko się okaże, jak będą wyniki. Dlatego nie chce już nic mówić na ten temat.
Tak sobie właśnie przypomniałam nasze ognisko na zakończenie... a później kolejne, po maturze ustnej naszych 'Niemek', 16-go. To było... COŚ. Nigdy chyba go nie zapomnę. A to wszystko dzięki wspaniałym dzikom, które nas otoczyły. My, biedne, pozostawione na pastwę losu, czekając na resztę, aż wrócą, przeżyłyśmy horror! Dosłownie. Tak jak już ustaliłyśmy - nigdy więcej ognisk w tamtym miejscu! Ogólnie było sympatycznie. Bo z Wami zawsze tak jest ❤. I te wasze podstępy .. Ach, wy mendy jedne! Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się razem pobawimy... Będzie mi tego brakować. Już brakuje.

Ogólnie, co do niektórych spraw, to ja już nie mam sił... Chcieć dobrze, to wychodzi inaczej. Co robię źle? Zresztą... nie będę się tym niepotrzebnie przejmować, skoro nie ma po co. Tylko proszę później nie mieć do mnie pretensji. Ja już tego nie ogarniam i wiem, że mi się to nie uda. Chciałabym, żeby niektóre rzeczy były prostsze... Ale chyba wymagam zbyt wiele.


Ale jedna rzecz mnie niezmiernie cieszy. To jest coś, co zawsze powoduje uśmiech na mojej twarzy. Bo został tylko miesiąc... Już się nie mogę doczekać ♥



Oława 22.05.2011


 

niedziela, 1 maja 2011

終わり

W piątek, tj. 29.04, było zakończenie szkoły, czyli oficjalnie jestem absolwentką naszego liceum. Jeszcze tylko (albo AŻ!) matura przed nami i wolne... damy radę, co nie? W piątek po zakończeniu zorganizowałyśmy nasze pierwsze klasowe ognisko. Jaka szkoda, że wcześniej się tak nie zbierałyśmy i nic nie robiłyśmy razem. Nie spodziewałam się, że może być z wami tak fajnie. Dziękuję :* jednak nie ma to jak nasza cudowna 3b. Już dawno tak dobrze się nie bawiłam, nie rozmawiałam z wami tak otwarcie i szczerze o wszystkim. Dziękuję za wszystkie wasze rady, słowa, które pomogły mi teraz w rozwiązaniu niektórych sytuacji chociaż w pewnym stopniu. Mam nadzieję, że po maturze zrobimy powtórkę z rozrywki i będzie tak samo fajnie, albo i lepiej! Raz jeszcze dziękuję 3b! :*
A wczoraj, mimo "zmęczenia" po ognisku, czekał nas mały grill "majowy". Tym razem inne grono, to standardowe, jak co roku. Trochę mniejsze, bo kilku osób nie było, ale myślę, że i tak nam w miarę wyszło. Przynajmniej chociaż chwilkę posiedziałyśmy i pośmiałyśmy z byle głupot. No bo jak to tak, miałoby nie być tradycyjnego ogniska/grilla majowego? Co to to nie! Dałyśmy radę ;)
Dzisiaj już trzeba się wziąć za obowiązki. Już w środę matura. Nie ma co narzekać, tylko brać się do nauki, bo jakby nie spojrzeć - od tego zależy moja przyszłość! Nie dam się tak łatwo. Chociaż baaardzo się nie chce - mus to mus. Nikt tego za mnie nie zrobi...

Nie będę tutaj po raz kolejny rozczulać się nad własną osobą. Kończę z niektórymi sprawami. Zbyt wiele ode mnie oczekujecie, a ja tego nie chcę. Nie tak to sobie wyobrażałam, dlatego podziękuję. To tyle na dziś.

Zdjęcie z zakończenia, ja grałam reszta śpiewała :)
wiem, kiepska jakość.

niedziela, 24 kwietnia 2011

Mam ochotę coś tu napisać, ale sama nie wiem co. Znowu będę na wszystko narzekać. Tak, wiem, nie radzę sobie z obecną sytuacją. Sama sobie ją komplikuję, bo powinnam jasno się określić czego chcę. Ale tak nie potrafię... Robię wszystko wbrew sobie. Czy to jest dobre? Wątpię. Gdyby mnie ktoś jakiś czas temu uprzedził, że tak będzie, nigdy bym się na to nie zgodziła. No ale gdybać sobie można, a z obecną sytuacją trzeba sobie jakoś radzić. Ciągle sobie powtarzam "jakoś to będzie". Zaczyna mnie to wkurzać i chyba nie tylko mnie. Wybaczcie, że przeze mnie tak się denerwujecie, nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie chcę pewnych rzeczy robić, mówić, a sama do nich doprowadzam. Robię z igły widły a w efekcie żałuję. Ale dam radę. Nie "wszystko się jakoś ułoży". Sama to poukładam.

Poza tym to mamy święta tak w ogóle. Dziwne. Tych akurat nigdy nie "czuję". Są takie, hm... sama nie umiem określić.
W środę znowu do szkoły. Ostatni dzień nauki, bo w czwartek dni otwarte, piątek - zakończenie. Przeżyjemy... :) nie chcę tu znowu o maturze wspominać, bo już mnie irytuje ten temat. Ale z jednego się cieszę - mam w końcu prezentację! Dupna bo dupna, ale jest i to się liczy. Byle dotrwać do 23-go, czyli ostatniej matury. Damy radę! Bo w końcu mam cel, do którego dążę, w sumie nie sama. Nie mogę się już tego doczekać. Co prawda przez to posypie się kilka "przyziemnych" spraw, ale trudno... coś kosztem czegoś. Nie chcę już więcej narzekać.

Na koniec wrzucę jakieś zdjęcie, z środy bodajże, czyli wypadu na rolki. Mówiąc jaśniej: ja na rolkach, A. na rowerku :-)





Do "usłyszenia" (-;

czwartek, 14 kwietnia 2011

Dobija mnie aktualna sytuacja.
Do matury pozostało niewiele dni. I ogarnia mnie coraz większe lenistwo. Wiem, że muszę zrobić masę rzeczy, że nie da się ich zostawić na później, a mimo to dalej ich nie robię. Kompletnie brakuje mi motywacji. Do tego nie cieszy mnie fakt, że już 29.04 kończę szkołę. Dziwnie będzie wstać rano nie musząc zbierać się do szkoły, jechać rowerkiem na przystanek... Kiedy to wszystko minęło? Kończy się ta błoga sielanka, zaczyna robić się poważnie... Nie chcę tego. Mimo, że strasznie narzekałam na tę szkołę to nie chcę z niej odchodzić. Przyzwyczaiłam się do tych obowiązków, "nauki". Ciężko będzie się z tym rozstać. Tak samo jak i z innymi rzeczami, za którymi dalej tęsknie, mimo że skończyły się już "wieki" temu. Zbyt łatwo przywiązuję się do wielu rzeczy i jestem aż za bardzo sentymentalna. Tak myślę. Teraz będę non stop narzekać i ubolewać nad końcem szkoły. Chociaż nie zawsze było kolorowo, zaliczam ten czas do tych pozytywnych. Aż mi głupio tak pisać! Ja? Już kończę szkołę? JA?! Kto by pomyślał... jak ten czas szybko leci. A ja dalej czuję się jak głupi "dzieciak", nie mogę się przestawić na obecną sytuację. To dla mnie trochę za dużo...

Przy okazji dalej nie mogę poradzić sobie z pewną sprawą. Irytuje mnie to, że przez jedną osobę i jedną sytuację wszystko się tak potoczyło. Szkoda, naprawdę. Ale to także i moja wina, sama mogłam coś zrobić, zdziałać, żeby było inaczej. Ale cóż, człowiek głupi i nie myśli o tym, co będzie kiedyś. Myśli, że wszystko się "jakoś ułoży". Niestety nie. Muszę uważać na słowa, zachowanie, by nie powtórzyć jeszcze raz tego błędu. Szkoda, że aktualnego nie da się naprawić. Bynajmniej nie mam na tyle odwagi a przeżałować tego nie potrafię. I kto mnie zrozumie? Chyba nikt. Bo sama siebie czasami nie rozumiem. O co mi właściwie chodzi?

Czekam tylko niecierpliwie na lipiec. Niewiele zostało... i to mnie cieszy. Bardzo. :)

sobota, 19 marca 2011

満月


くっそ天気! くっそ天気!  何も見えないよ ! 満月を見たいよ :( そんな 美しい月... ああ, もう :( 
絶対今夜の夜空がきれいですが, 何も見えない. 全部が雲のせいだ. くっそ...


Tak, tak. Dzisiaj pełnia, księżyc jest najbliżej Ziemi od kilku lat a ja tego nie zobaczę przez te kretyńskie chmury :/ jak już się psuje to wszystko.
Dziwny dzień. Mam go dość. Tym bardziej, że rano zdenerwowała mnie pewna rzecz. Jak tak można ..? Nie, ja tego nie pojmuję... A zresztą, nie będę sobie psuć tym głowy. Mam więcej rzeczy do przemyślenia ... tak, wiem. Jestem okropna, ale nie potrafię inaczej. To wszystko dzieje się za szybko, nie mam czasu nawet podjąć właściwej decyzji. Wybaczcie, to wszystko mnie przytłacza, czuję się obarczona setkami rzeczy naraz. Trzeba będzie je uporządkować raz a dobrze. Obym tylko nie popełniła błędu ...

/ Aa, i jeśli coś źle napisałam po japońsku to wybaczcie, 
nie mam czasu na sprawdzenie, czy to jest poprawnie, czy nie ...

Mata ne. 


środa, 16 marca 2011

Długo mnie tu nie było, prawda ? Za każdym razem, gdy chcę tu coś napisać ogarnia mnie taki brak weny. Zupełnie nie wiem od czego zacząć. Piszę 2 słowa - i wychodzę, bo nie wiem co dalej.
A ogólnie rzecz biorąc dużo się dzieje ostatnio. Przerasta mnie to szczerze mówiąc. Bo znalazłam się w takiej sytuacji, w której nawet nie myślałam, że kiedykolwiek będę. To wszystko jest takie ... dziwne. Chociaż może to ja tak wyolbrzymiam to, co się dzieje dookoła. Niestety nie ma tak łatwo, trzeba dokończyć to, co się zaczęło i jakoś sobie poradzić.
Tak poza tym to coraz częściej na zewnątrz ciepło :) aż sam się ryj cieszy na widok słoneczka. I dzięki temu mogłam w końcu pojeździć na moich kochanych roleczkach. Ahh, tak mi się za tym tęskniło :) 
Wiosna się zbliża ... i matura. Aaa ! Będzie dobrze, musi być.
Czas leci coraz szybciej ... już nie mogę się doczekać lata. I lipca. Tegoroczne, najdłuższe wakacje, zapowiadają się bardzo ciekawie. Wszystko na pewno pójdzie po naszej myśli, nie ma innej opcji !

A teraz się z Wami żegnam, nie ma co się rozpisywać, chociaż chciałoby się dużo powiedzieć ...
See ya.


^^ 

wtorek, 25 stycznia 2011

誕生日

Ferie, ferie ... i prawie po feriach. Nawet nie wiem kiedy minęły. A miałam tyle robić. Matura coraz bliżej a ja się praktycznie nic nie uczę. Trzeba zrobić bibliografię, posiedzieć nad kilkoma przedmiotami, ale brak chęci i motywacji. Kiedy ja zacznę o tym wszystkim poważniej myśleć ? A w dodatku się rozchorowałam ... a było już tak pięknie. Trzeba się wykurować do czwartku.
Nie wiem co jeszcze napisać. Chyba tyle jak na razie. Kiedyś może napiszę więcej.



Korzystając z okazji, składam życzenia urodzinowe panu Sho ;D bo inaczej nie da rady ... tak więc: 
誕生日おめでとう, 翔さん !! ♥





Do 'usłyszenia' ;) 

wtorek, 11 stycznia 2011

Studniówkowe balety :)

Ale się ostatnio działo dużo rzeczy. Nawet nie wiem od czego by tu zacząć.
Próby poloneza, zamieszanie studniówkowe, nagrywanie czołówki ... ahh jaka szkoda, że to już się skończyło ! Ale pozytywną stroną jest to, że już po studniówce, która była w tą sobotę, czyli 8.01.2011 :) cuuuuudownie było ! Już dawno się tak nie wybawiłam, nie pośmiałam z tymi głupkami ... wszystko było prawie idealne :) polonez myślę, że nie wyszedł tak źle, a tym bardziej dlatego, że go prowadziłam hehe. Nie potknęłam się, nie spadłam ze schodów - więc jest dobrze ! Sukienka trochę mi przeszkadzała, ale i tak była fajna haha. Nie ma to jak prawie cała sala krzycząca 'Kaśka! Kaśka!...' i pan kamerzysta wszystko nagrywający ... Łee ! Jest co wspominać :P tylko teraz czekamy na zdjęcia i ten nieszczęsny film. Aż się boję go oglądać !! I nie ma to jak ostatnie 5 par tańczące jeszcze na parkiecie i widok dookoła umierających ludzi przy stolikach. W domu byłam mniej więcej na 6.20. Dziękuję za wspaniałą imprezę :* na pewno zapamiętam ją go końca życia !! Aż szkoda, że tak szybko się skończyła ...

Jak tylko dostanę jakieś zdjęcia to obiecuję, że coś wybiorę i dodam :)